PAN ARCHITEKT – RENZO PIANO
Po co nam inspiracje i wzory do naśladowania? Dzięki śledzeniu poczynań największych architektów światowych mam namacalny dowód na to, ile można dokonać. Dzięki temu wiem, że niekiedy to, co mówili mi prowadzący, że jest niemożliwe, tak naprawdę spokojnie można wykonać – oczywiście dzięki hojnym inwestorom czy dofinansowaniom. Jest niewielu architektów, którzy swoim dorobkiem naprawdę imponują. Nie mogło na tej liście zabraknąć Renzo Piano.
Wielu z moich bohaterów odnajdywało swoją ścieżkę życiową bardzo wcześnie. Pomimo różnych perypetii nie rezygnowali i brnęli w ten skomplikowany fach. Zawód architekta nie jest prosty. Kiedyś myślałam, że to czysta zabawa, twórcze planowanie i wyżywanie się. Faktycznie początki nauki takie są, jednak później trzeba zderzyć się z rzeczywistością i wiedzieć jak połączyć twórczość z toną papierkowej roboty i użeraniem się z urzędnikami.
W przypadku Piano nie było inaczej. Urodził się w rodzinie budowlańców, co stwarzało mu niepowtarzalną okazję dorastania i stykania się od najwcześniejszych lat z rzeczywistością zawodową. Jednak nasz bohater od początku uważał architekturę za sztukę, a nie samą konstrukcję. Sztukę, która jest „skażona” innymi otaczającymi ją dziedzinami. Urodzony w Genui poszedł na studia na Politechnikę Mediolańską, a później tam nauczał.
Swojej ścieżki zawodowej – jak twierdzi – nie zawdzięcza tylko pochodzeniu. Wielokrotnie w swoich wywiadach podkreślał, że tym, co go najbardziej ukształtowało było bogate życie towarzyskie, wiele przygód i zbieranie doświadczeń. Rodzina dała mu możliwość myślenia nieszablonowego, próbowania wielu rzeczy i rozwiązań w trakcie studiów. Już pod koniec studenckiej ścieżki współpracował ze znanym włoskim architektem Franco Albinim. Zaraz po studiach otworzył własne biuro architektoniczne wraz z Richardem Rogersem „Piano & Rogers”. Rogers wcześniej tworzył zespół z Normanem Fosterem jako „4 Team” jednak ich współpraca się skończyła i późniejsza z Włochem okazała się dużo bardziej owocna. Razem zaprojektowali sławne Centrum Georges’a Pompidou w Paryżu I na tym najbardziej wypłynęli. Oboje w swojej karierze zdobyli Nagrodę Pritzkera. Po 1978 roku założył „Renzo Piano Building Workshop” na Punta Nave w Genewie we Włoszech, gdzie mógł swobodnie realizować swoje własne idee.
Kiedy zobaczyłam po raz pierwszy jego biuro, które oczywiście sam zaprojektował, pokazało mi jak można stworzyć idealne warunki do tworzenia. Osadzony na zboczu tarasowy obiekt zrobiony jest w większości z drewna. Liczne przeszklenia i widoczna konstrukcja otoczona wspaniałym parkiem i widokiem na morze pozwala obserwować drogę słońca oraz jego zachód naturalnie doświetlające wnętrze. Wyposażony został nawet w kolejkę zabierającą ludzi ze szczytu na sam dół zbocza oraz wiele przestrzeni socjalnych dla pracowników.
Pomimo artystycznego podejścia do architektury Renzo Piano zawsze wiedział i powtarzał, że musi być ona zdyscyplinowana, jednak w sposób bardzo socjalny. Przy tworzeniu projektów posila się licznymi modelami, które przechowuje w swojej pracowni. Podziwiałam go zawsze za wszechstronność wybieranych i projektowanych obiektów. Bez względu na to jaki temat wybierze niczym w laboratorium analizuje otoczenie, ludzi, miejsce, koligacje i dopiero potem zabiera się do roboty.
Jest jednym z tych projektantów, który nie stawia tylko na ładną formę. Bez względu na to czy jest to wieżowiec jak The Shard, centrum kulturowe (Centrum Kulturowe Jean-Marie Tjibaou w Nowej Kaledonii, które zawładnęło moim sercem) czy muzeum lub budynek mieszkalny piękno rozwiązań elewacyjnych łączy piękno rozwiązań funkcjonalnych. Uprawia „rzemiosło architektury” podkradając pomysły z otaczającego go świata aby jak najtrafniej wykorzystać je w swoich projektach. Niesamowite jest to jak mu to wychodzi i dzięki temu inspiruje i zachwyca w każdym kolejnym dziele zrealizowanym według jego projektów.