LEGO KOLEGO
Wyczekany piątek. Pomimo, że bardzo lubię moją nową pracę i tak pragnęłam końca dzisiejszego dnia. Nie będę przynudzać. Nie po to jest koniec tygodnia aby was jeszcze dobić. Opowiem o czymś, co pojawiło się w moim życiu ponownie za sprawą wystawy, która zawitała do naszego Pasażu Grunwaldzkiego. Wystawa smaku dzieciństwa, wystawa zapachu beztroski. Wystawa LEGO.
Które z nas nie pamięta tamtych czasów. Czasów Pewexów, przywożonych z Niemiec perełek. Pierwszych klocków, lalek, Gameboyów. Pierwsze LEGO dostała moja siostra. Pamiętam jak dziś. Szary, duży zamek z szarych klocków, wysokimi, spiczastymi dachami. Te klocki się łączą i są jakby ze sobą sklejone. Nie może być.
Cudowne, kolorowe Polonezy Lego
Oleg Kirk Christiansen już w 1947 roku w swojej firmie rozpoczął produkcję opatentowanego dopiero w 1958 roku, sposobu łączenia klocków z tworzywa sztucznego. Jak każda porządna, rodzinna firma, niezwykle rozwinęła się w przeciągu kolejnych lat. Przekazywana z ojca na syna, z syna na wnuka inwestycja wypuszczała coraz wspanialsze pomysły. Bo kluczem była idea i grono odbiorców do których ona trafiła. A odbiorcą były dzieciaki w każdym przedziale wiekowym. Idea sprzedająca radośc i uśmiech. To nie mogło się nie udać. Duplo dla najmłodszych, zamki, wozy policyjne, „zwykłe” klocuszki dla starszych dzieciaków, różowa wersja dla dziewczynek i „technics” dla nastolatków.
U mnie w rodzinie było skrzywienie już od wczesnych lat (artystyczny duch w domu), klocki do budowy domków musiały być białe. Z trudno dostępnego produktu zadanie zrobiło się jeszcze trudniejsze. Nawet nie zdajecie sobie sprawy jak ciężko było upolować mikro opakowania z samymi jasnymi częściami. Może jakiś szpital aby go zburzyć i zrobić coś fajnego. Białe łuki, białe słupy – to było coś. Dzieciaki miały gdzies, że ściany domu miały cegiełki w każdym kolorze. Ale nie my. Według mojej siostry najlepsza byłam w rozwalaniu jej cudnych obiektów. Cóż, bardzo możliwe.
Rasowy rewolwerowiec i klimaty westernu
Zapomniałam o klockach Lego bo…. dorosłam. Poszłam do liceum i zapomniałam o wcześniejszych zabawkach, ponieważ pojawił się komputer. O dawnej pasji przypomniałam sobie, kiedy 2 lata temu po raz piewszy zobaczyłam w przeglądarce coś, co wmurowało mnie w podłogę – LEGO ARCHITECTURE. W 2010 roku wypuszczono sześć pierwszych setów. Między innymi Empire State Building czy Dom Nad Wodospadem Franka Lloyda Wright’a.
Jak się okazało, przez te wszystkie lata oferta firmy LEGO niesamowicie się rozrosła i poszła z duchem czasu. Najpewniej motywowane kasą, trudnym rynkiem itd. Nieważne. To, co robią jest zboczeniem. Jest genialnym, szałowym zboczeniem, dzięki któremu każdy z nas może znaleźć sobie serię, która go interesuje. Ja oczywiście polecę na architektoniczne perełki, kinoomaniak na rewelacyjne serie Star Wars, Władcy Pierścienia, Hobbita czy Piratów z Karaibów, a zapeleńcy motoryzacyjni znajdą dla siebie wszelkie modele aut, samolotów, pociągów. Prawdziwa sekta wciągająca wszystkich, w każdym wieku i mająca swoje placówki w Windsorze czy Gunzburgu w Niemczech. Do takiej sekty to ja mogę się zapisać proszę Państwa. A tak naprawdę należymy do niej wszyscy od malucha.
W Pasażu zobaczymy R2D2 i Sokoła Millenium, Katedrę, Taj Mahal i Wieżę Eiffle’a. Nie zabrakło całkowicie dla mnie nowych atrakcji. Żywo reagujących, niczym z Transformersów mechanicznych stworów. Nie będę opowiadać – zobaczcie sami. Dużym dla mnie minusem były gabloty otaczające zabawki. Niestety nie wszystkie były czyste.
Świetnie wykorzystany motyw Gwiezdnych Wojen
Pewnie połowa z was wyśmieje fakt, że to obecnie największa wystawa w Polsce. Dobra, większość z was. 50 metrów kwadratowych to żaden Legoland. Byłam na większych i z ogromną przyjemnością odwiedzę kiedyś Windsor. Jednak dla mnie, w tamten wieczór to nie miało znaczenia (dlatego taki chaotyczny wpis). Zlałam się z tłumem podnieconych dzieciaków, powróciły wspomnienia i dzika radość na widok kolorowych klocków. Sprawiły, że pojecię budowania i projektowania nabrało znaczenia i możliwe, że wpłynęło na moje zainteresowania i późniejszą ścieżkę życiową. Podziwiam firmę, że idzie z duchem czasu, że się rozwija i sprawia, że dzieciństwo maluchów w tych czasach to nie tylko i wyłącznie komputery i tablety, a jest to zadanie wybitnie trudne w naszej zaawansowanej technologicznie rzeczywistości.
Aaaa super 😀 Dawno nie spotkałem dziewczyny, która jarałaby się takimi teoretycznie pierdołami. Mielibyśmy o czym pogadać przy piwie 😀 Lego było super, niestety teraz ta marka coraz częściej uderza do kin i seriali co kompletnie do niej nie pasuje. Nie widziałem więc nie krytykuję ale trochę się do gryzie. Tak czy siak chętnie wybrał bym się na taką wystawę ale zanim zawitam do Wrocławia to pewnie już zdejmą. Szkoda.
W piątek jest spotkanie wrocławskich blogerów więc zawsze można się wbić nawet z innego miasta:) Zapraszamy!
Z tego co wiem, to wystawa ma odwiedzić również inne miasta, także warto się zainteresować
Trafiłam na ten blog szukając informacji o wystawie LEGO, która właśnie zawitała do Łodzi. Chciałam zabrać syna i pokazać mu te cudowne klocki. Pamiętam każdą rzecz, którą z nich zrobiłam i bynajmniej nie były to zestawy. Kochałam się nimi bawić i tworzyć nowe rzeczy. To też skłoniło mnie do zostania architektem.
Takie małe a cieszy… i jak wpływa na nasz umysł. Szkoda, że takie fantastyczne rozrywki zastępują gry komputerowe i tablety. Pozdrawiam i zapraszam do czytania:)
Na fotografii to Duże Fiaty a dokładnie Fiaty 125p. Ja nigdy nie miałem Lego ale Lego kupowałem na prezenty i teraz to jeden z lepszych prezentów do lat 6.
LEGO bawiłam się jeszcze jak byłam dzieckiem.. A teraz kupuje się je w prezencie i to w zasadzie najlepszy prezent jaki można dać małemu urwisowi, ponadczasowa ‚zabawka’.
Szkoda, że Lego tyle kosztują. Miałam przyjemność mieć w dzieciństwie, ale wraz z dorastaniem gdzieś się zgubiły. Teraz tego żałuję
Uwielbiam Lego. Niby są to drogie klocki, ale zabawa na lata gwarantowana