ARCHI-ROLA
Katedra w Reims powstawała 89 lat. Tyle lat zabrało bez obecnej technologii maszynowej i materiałowej wybudowanie dzieła, które (o ile nie wybuchnie po drodze III Wojna Światowa dzięki panowi P.) będzie wmurowywać w ziemie jeszcze wiele dziesiątek, a i mam nadzieje setek lat. Tak bardzo wierzę w trwałość kamienia i precyzję ówczesnych budowlańców. Dzieła Majów stoją? Stoją i maja się dobrze.
Ostatnio w komentarzach na jednym z blogów wynikła dyskusja o wyższości architektury do XIX wieku nad architektura „nowoczesną”. Rozpowszechnienie szkła i metalu czy okładzin elewacyjnych z tanich płyt, które nierzadko spadają i rozbijają się milimetry od przechodniów, wywołuje skrajne emocje. „Taniość”, nijakość materiałów budowlanych i ogólna wyższość kiepskich budulców stała się coraz bardziej powszechna a wręcz notoryczna w naszych czasach.
Kwestia materiałowa to pierwszy aspekt tej przemiany. Postęp technologiczny umożliwił nam eksperymenty i innowacyjność. Ludzie zaczęli marzyć i chcieć więcej bo i więcej było możliwe do osiągniecia. Blacha, stal, szkło, żelbet to podstawa XX wieku, który stał się wiekiem architektonicznych odkrywców i który trwa do dziś, chociaż powoli wypierany jest przez nurt EKO. Ot zobaczyli, że nie tylko w drewnie da się rzeźbić i poszła fala.
Z pojęciem innowacyjności wiąże się ścisłe mentalność ludzi i jednostki. Ilość nowych materiałów sztucznie wytwarzanych sięgnął szczytu w XXI wieku jednak, jakość, trwałość i solidność to wartości odwrotnie proporcjonalne. Kult jednostki zamienił się w kult profitu i zysku. Dążenie do ideału ustąpiło pola dążeniu do pieniędzy, z czego wszyscy zdajemy sobie sprawę. Czy można stworzyć auto, które będzie jeździło sto lat? Można, ale nie byłoby to opłacalne skoro nie byłoby sposobu aby go serwisować, wymieniać części itd. Czy można by budować budynki z kamienia, które będą stały setki lat odporne na warunki atmosferyczne, deszcze, śniegi, grady czy tajfuny? Można by, ale nie będzie można za 20 lat wybudować w tym miejscu kolejnego, może bardziej „nowoczesnego”. Czemu przy tylu polskich realizacjach wykonawcy marnują lata na procesy sądowe i obrzucanie się błotem? Nikogo nie interesuje jak sprawić, aby skompromitowana już inwestycja wyszła na prostą i służyła społeczeństwu przez kolejne dekady. Interesuje ich, aby umyć ręce nawet, jeśli jest oczywistym, ze dopełnili się niedopatrzenia. Jak Pan Dziubiński przy Sky Towerze, jak Forum Muzyki i tym wiele, wiele innych.
Ok, kończę ten rozgoryczony akapit, aby znaleźć trochę pozytywów. Bez prywatnego dążenia do geniuszu nie byłoby Corianu, przezroczystego betonu, konglomeratowych blatów do kuchni czy żywicy epoksydowej czy Wieży Eiffla. Pęd do innowacyjności jest wspaniały i pozwala cywilizcjom się rozwijać . Czy zatem powinno nas obchodzić z jakich pobudek dany inwestor chce wprowadzić na rynek dany wynalazek czy budynek lub jak projektuje się wioski, miasta czy obszary zurbanizowane?
Jak dla mnie absolutnie POWINNO! Pewnie zaraz zostanę publicznie zlinczowana za ograniczanie wolności, zaglądanie w cudze kieszenie, za szufladkowanie, za uogólnianie, małostkowość, brak profesjonalizmu czy takie tam. Jednak w dobie takiego skurczu miejsca do życia, dobie ogromnego zanieczyszczenia powietrza a przede wszystkim czasach, gdzie każdy, słownie KAŻDY może pomóc ludziom znajdującym się w potrzebie pojęcie architekta nabrało nowego znaczenia.
Wielu z nas marzy o pomniku swojego geniuszu, o utrwaleniu swojej pomysłowości nawet jeśli takowej nie posiadamy. Fajnie jest połechtać swoje ego i nie ma nic złego w tym, że się docenia ludzi za kreatywność. Gorzej jest kiedy wydaje się biliony na pałac w środku miasta, kiedy naokoło króluje ubóstwo (ekhm… ach znowu ta analogia, nie mogłam się powstrzymać). Architekci, urbaniści, budowniczowie muszą mieć wspólną misję aby ratować to, co zostało. Zwłaszcza ci wpływowi. Oparcie się pokusie wybudowania kolejnego pomnika swojego jestestwa jest ogromnie trudna jednak mam nadzieję, że będzie więcej takich projektantów na naszym niewielkim globie.
Miał być to wstęp do zupełnie innego artykułu.
Miał być to jeden mały akapit przed opisem domów ze słomy i co? Jak zwykle się zapędziłam…
A wszystko za sprawą tego oto filmiku o wystąpieniu Shigeru Ban’a
Domu ze słomy będą pod koniec tygodnia mam nadzieję, z małym gratisem dzięki mojej zdolnej koleżance:)
Trochę inne realia teraz mamy. Nikogo nie obchodziło ilu budowniczych katedry w Reims czy świątyni Majów miało nad głowami własny kawałek dachu ;). Teraz ideą jest zapewnienie takiego „dobrobytu” każdemu mieszkańcowi w obrębie, nazwijmy to, bardziej cywilizowanych krajów. Stąd też i tania fuszerka bo dzięki temu i mieszkania tanie. Innymi słowy coś za coś..
Podziwiam geniusz Majów, bez nowoczesnych narzędzi, technologi umieli zbudować takie budowle.